piątek, 28 września 2012

Gosh, Baza pod cienie do powiek, 001 Matt



Opis działania wg producenta:
Wyjątkowa baza do wszystkich cieni do powiek. Jest jedwabiście miękką, kremową bazą w formie sztyftu. Dzięki temu, że jest wyjątkowo wodoodporna daje wszelkim formom cieni do powiek, kredek, eyelinerów i pudrów dekoracyjnych piękny wygląd sprawiając, że utrzymują się dłużej bez `topnienia`. Dlatego też zaleca się stosowanie bazy do powiek nawet w przypadku oczu łatwo ulegających podrażnieniom i łzawiącym. Gosh Eye Shadow Base posiada wysoki stopień `topnienia`, więc nawet przy wysokich temperaturach cienie prezentują się idealnie. Kremowa konsystencja ułatwia aplikację na powiekę oraz rozprowadzenie bazy zarówno aplikatorem, pędzelkiem jak i palcem. Cień właściwy nakładamy na warstwę bazy. Zmieszaj cień do powiek z bazą, a twój cień do powiek pozostanie na swoim miejscu przez cały dzień. 

Pierwsze wrażenie: Forma sztyftu sprawia, że baza jest bardzo wydajna.



 Jednak rozkłada się on nierównomiernie, przez co i tak trzeba sobie pomóc palcem i bazę rozetrzeć na powiece. 



Posiadam wersję 001 Matt bo taką wcisnęła mi do ręki ekspedientka, zobaczyłam to dopiero w domu. Nie wiedziałam, że istnieje jeszcze podobno wersja z niebieskimi drobinkami, połyskująca.
Drugie podejście: bazy używam od kilku miesięcy, od kiedy w mojej drogerii nie sprzedają już mojej ulubionej bazy Bell.  Nie mogę jednak powiedzieć o jakimś szczególnym podbiciu koloru cieni. 



Poza tym cienie w załamaniu rolują się, widać to szczególnie w przypadku ciemnych cieni. Minusem jest również jej kolor, który nie znika. Jeśli wyjdzie ona poza obręb cienia, to ciężko to potem zblendować. 
Co dalej?: popołudniami i wieczorem po cieniach zostawało już mgliste wspomnienie. Na pewno baza przedłuża ich trwałość, ale nie na tyle co 3 razy tańsza baza Bell, dlatego więcej jej nie kupię.
Cena ok. 40 zł/2,5 g



wtorek, 18 września 2012

Olay, Skin Adapt, Tonik oczyszczający



Opis działania wg producenta:
Tonik przywraca równowagę cerze mieszanej lub tłustej. Delikatnie oczyszczając skórę z pozostałości makijażu oraz zanieczyszczeń, zapewnia on odpowiednią pielęgnację zarówno przetłuszczającym się jak i bardziej suchym partiom twarzy. Bezalkoholowy tonik, zawierający ekstrakt z szałwii, odświeża skórę, oczyszczając miejsca przetłuszczające się i nawilżając bardziej suche. Efekt: oczyszczona, jedwabiście miękka i zdrowo wyglądająca cera. 

Pierwsze wrażenie: 


Buteleczka wykonana z przezroczystego, niebieskiego plastiku. Otwór mały, tonik wyciska się pod ciśnieniem, a trafia on dokładnie na środek wacika. 



Wyczuwam bardzo ładny, owocowy zapach. Płyn jest przezroczysty.



Drugie podejście: Mam mieszaną cerę, okresami bardzo problematyczną. Teraz np. burza hormonalna spowodowała prawdziwy wysyp niespodzianek na twarzy, ramionach, nawet na karku. Dzięki temu, że nie zawiera alkoholu, jest naprawdę łagodny, ale znakomicie oczyszcza cerę, nawet po umyciu twarzy Cetaphilem wacik z tonikiem jest brudny. Jest przeciętnie wydajny, nie ma porównania z tonikiem żelowym Yves Rocher, ale tragedii nie ma. Poza tym jeden wacik wystarcza na przetarcie twarzy, szyi, dekoltu, itd.

Co dalej?: Ten tonik bardzo przypadł mi do gustu. Niestety minusem jest wysoka cena, ale ostatnio widziałam go w moim Rossmannie na CND za ok. 7 zł, więc radzę się pospieszyć, naprawdę warto:) Mogę zdecydowanie polecić.

Cena ok.20 zł/200 ml


Używacie toniku? Jaki możecie polecić?



piątek, 14 września 2012

Łazienka - metamorfoza:)


Wiadomo, że każda blogerka urodowa chciałaby mieć łazienkę z prawdziwego zdarzenia. I choć czasem ogranicza nas metraż lub koszty, to jest to do zrobienia. Szczerze mówiąc, moja łazienka (pamiętająca chyba rok '84) była tak okropna, że niewiele trzeba było by mnie uszczęśliwić;)


Tu ja jeszcze w dwupaku i mój wierny Watson:)

Jak widać, głównym problemem były pstrokate kafelki...Chcąc nadać jej jakiegoś charakteru, górną połowę ścian pomalowaliśmy na pomarańcz, bo takie były elementy na kafelkach. Choć nie przepadam za tym kolorem, to trochę ociepliło to wnętrze. Wanna była plusem, jak ktoś kocha kąpiele, jednak zasłonka od prysznica w motylki wprowadzała chaos, a łazienka była ciasna. Tak to wygląda teraz:


Ta dam:)

Kafelki to chłodny beż, na podłodze gorzka czekolada. Jedyne wzory to delikatne kwiaty na dekorze i kwiaty na szkle kabiny prysznicowej. Wanny brak, ale zdecydowaliśmy się na panel z hydromasażem i deszczownicą. Myślę jeszcze o fioletowych dodatkach, jak ręczniki lub dywanik. I jak się podoba?:)


środa, 12 września 2012

Palmer's - Cocoa Butter Formula - Skoncentrowany krem do rąk



Opis działania wg producenta:
Unikalna formuła kremu na bazie masła kakaowego wzbogacona witaminą E o wyjątkowym działaniu nawilżającym i natłuszczającym, dzięki czemu skóra staje się miękka i gładka. Krem stworzony do wyjątkowo wrażliwej skóry eliminuje objawy suchości, przywraca odpowiednią gładkość i miękkość zapobiegając podrażnieniom i zaczerwienieniom. Idealny do rąk, łokci i kolan. Może być stosowany w okresie ciąży i laktacji.Sposób użycia: Stosować delikatnie wmasowując krem w duże powierzchnie skóry każdorazowo w razie potrzeby. 


Pierwsze wrażenie: tubka z miękkiego, białego plastiku o pojemności 60 g. Stojąca na zakrętce, z praktycznym, dużym otworkiem. Krem pachnie słodkim budyniem, maślanymi ciasteczkami, mniam:) Kolor kremu to pastelowy żółty, niestety brzydko ciemnieje z czasem wokół otworku. Konsystencja jest gęsta, ale nie tłusta, szybko się wchłania.


Drugie podejście: polskie tłumaczenie nazwy kremu wprowadza w błąd, ponieważ krem ten ma szersze zastosowanie. Można nim posmarować niemalże każdą wystającą kostkę na naszym ciele;) Na rękach i stopach działa przeciętnie, jednak dla łokci to prawdziwy mistrz. (A miałam na nich prawdziwą, czerwoną tarkę.) 



Co dalej?: z trzech kosmetyków z serii Cocoa Butter Formula, które posiadam, ten jest mój ulubiony. Po prostu lubię w nim wszystko, kolor, zapach, a przede wszystkim działanie:) Można go zakupić np. w sklepie bodyland.pl, gdzie - uwaga! - dostępne są inne kosmetyki z tej serii, np. masło do ciała lub balsam nabłyszczający:)


Cena ok. 12,50 zł/ 60 g






wtorek, 11 września 2012

Wielki powrót:)

Witajcie po długaśnej przerwie...Jaki był powód mojej nieobecności? W żadnym wypadku nie było to lenistwo, a tylko życiowa konieczność. Wreszcie po kilku latach mieszkania zebraliśmy się do kapitalnego remontu łazienki (pamiętała ona jeszcze czasy PRL) i musiałam jechać z dziewczynkami do mamy. Wystarczy wyobrazić sobie miesiąc w mieście z mnóstwem fontann i placów zabaw i wiadomo, że na blogowanie nie było warunków. Ale jestem i być może jakaś duszyczka ponownie tu zawita:)

Podczas mojej nieobecności udało mi się niespodziewanie zdobyć nagrodę pocieszenia w rozdaniu u Margaritki:)


Podwójna niespodzianka, bo oprócz kuli dotarło jeszcze kilka próbek;)